OSIR

WYWALCZYŁ AWANS MARZEŃ

Na swój pierwszy trening trafił przez przypadek, a dzisiaj jest najdłużej grającym zawodnikiem w barwach koszykarskiej ekipy Mikstol Tarnovia Basket Tarnowo Podgórne oraz trenerem trzecioligowców.
 
Z Mateuszem Kurachem rodowitym mieszkańcem Tarnowa Podgórnego, który na koszykówce zjadł zęby rozmawiała Anna Lis.
 
Trener czy zawodnik, którą z tych ról byś wybrał gdybyś musiał?
 
Na ten moment gdyby padło takie pytanie, to raczej wybrałbym role trenera trzeciej ligi. Jako zawodnik ciągle czuję głód gry i kolejnych wyzwań, ale mam też na uwadze to, że jednak jako czynny koszykarz spełniłem już swoje marzenie. Był nim wymarzony awans do II ligi wywalczony w sezonie 2015/2016, po czterech sezonach, w których o niego walczyliśmy bez powodzenia. Jako potencjalny trener to chyba zaistniałem jakieś 10 lat temu, jak byłem studentem i w ramach praktyk pomagałem trenerowi Markowi Łodydze przy treningach w Przeźmierowie. W 2015 r. zaczęliśmy też z prezesem Szymonem Drobiną i ówczesnym trenerem Maciejem Dudzikiem zakładać grupy młodzieżowe w nowo powstałym klubie Tarnovia Basket, z którymi wystartowaliśmy od sezonu 2015/2016.
 
Czyli w nowym roku będziemy mieć powód do świętowania 10-lecia Klubu, z którym praktycznie od początku działasz na dwóch frontach. Na jednym jesteś trenerem, a na drugim zawodnikiem. Jaką jeszcze podstawową różnicę – poza poziomem rozgrywek, wymienisz wśród tych, które dzielą te dwa zespoły?
 
Podejście do koszykówki. W III ligi chłopacy są bardziej żądni wiedzy, są stosunkowo pokorni, a ich ego nie sięga jeszcze poziomu zawodników z NBA. Przeciwstawne doświadczenie mam w pierwszym zespole Tarnovii Basket. W tym składzie jestem zawodnikiem i korzystam z możliwości trenowania z mającymi doświadczenie z gry w pierwszej lidze czy nawet ekstraklasie.
Jako zawodnik masz z automatu dostęp do wiedzy. Czy podobnie rzecz się ma w przypadku rozwoju warsztatu trenerskiego?
Tak, jako trener tym bardziej muszę aktualizować wiedzę na różnych płaszczyznach. Rozwój moich kompetencji następuje poprzez czytanie aktualnej literatury branżowej, udział w szkoleniach, śledzenie trendów i nowinek technologicznych, analizowanie rozgrywek, systematyczne odświeżanie podstaw – podstaw oraz sięganie do wiedzy, która kiedyś na topie, później została wyparta przez nową wiedzę, a teraz wraca do łask.
 
Wolisz jak trafiają do Twojej ekipy zawodnicy, nad którymi musisz jeszcze popracować czy już gotowych do gry w wyjściowej piątce?
 
Tak się składa, że w obecnym składzie te proporcje się podzieliły. Mam oba rodzaje zawodników i dla mnie największym wyzwaniem i radością jest stworzenie z tych ludzi którzy różnią się poziomami przygotowania i to mnie najbardziej cieszy, bo to moje największe wyzwanie trenerskie, żeby z tych ludzi stworzyć kolektyw. W związku z posiadaniem takiej drużyny idzie to, że muszę być na bieżąco z wiedzą psychologiczno-pedagogiczną czy ustalać hierarchie w zespole. Mam tutaj na myśli taki dobór zawodników, aby ci słabsi uczyli się od mocniejszych i ci drudzy też mogli się rozwijać, a nie równać do dołu.
 
W trzecioligowej Tarnovii szansę na grę mają również miejscowi zawodnicy. Nie jest ich wielu, ale wiemy, że nie chodzi o ilość, ale o jakość.
 
Zgadza się. W drużynie z terenu Gminy Tarnowo Podgórne mam póki co pięciu zawodników, ale sukcesywnie robię co w mojej mocy, aby nie miała miejsca sytuacje, w której zawodnik kończący grę w kategorii U14 musi szukać klubu na zewnątrz, gdzie często jest „chłopcem na posyłki” tylko dlatego, że na miejscu nie ma dla niego kategorii. Od dwóch miesięcy trenuje już u mnie czterech takich chłopaków z U14, a dwóch spośród nich chce zgłosić do drugiej rundy rozgrywek. Duża w tym zasługa trenerów Bartłomieja Gubernata i Jakuba Pietrzaka, którzy prowadzili tych zawodników od początku ich przygody w Tarnovii. Bilans wskazuje, że znajdziemy się w grupie awansowej, więc dla chłopaków to będzie dobry czas żeby zacząć się ogrywać. Chce, aby III liga była trampoliną dla tych chłopaków, taką formą przejścia z etapu zabawy w koszykówkę do gry w nią.
 
Czy postawiłeś swoim podopiecznym jakiś cel do zrealizowania na ten sezon?
 
Tak i było nim znalezienie się w grupie awansowej. Niemniej najważniejszą rolą tego zespołu jest stwarzanie dla wszystkich możliwości w grania w koszykówkę, bez względu na to co kto upatruje sobie w tym sporcie.
 
Niezaprzeczalny sukces, przygoda i kolejny krok, które dotąd odnotowałeś to?
 
Największy sukces odniosłem jako trener i była nim reaktywacja grup młodzieżowych, których do końca sezonu 2014/2015, który był naszym ostatnim w barwach GKS, nie było żadnych takich grup. Pierwsza, która przetarła szlak w kolejnym sezonie wystartowała w rozgrywkach U12. Później zorganizowaliśmy pierwszy obóz, mocniej ruszyliśmy z treningami i tak maszyna się rozkręciła. Jeśli chodzi o bieżący okres, to na pewno utworzenie trzy sezony temu drużyny występującej w III lidze i systematyczne utrzymywanie jej funkcjonowania w każdym kolejnym sezonie.
 
Obowiązkowym pytaniem pakiecie jest te dotyczące tego, jak zaczęła się Twoja przygoda z koszykówką?
 
Przez czysty przypadek. W mojej rodzinie nikt wcześniej nie był związany z koszykówką w jakiejkolwiek formie, jednak ojciec i bracia bardzo mocno interesowali się sportem. Któregoś razu w szkole po prostu natrafiłem na plakat o naborze, na który oczywiście poszedłem. Poza basketem interesują mnie wszelakie sporty zespołowe, żużel, historia i letnie wyjazdy na rybki i grzybki.
Skip to content