OSIR

POWALCZĄ O AWANS

Opublikowano: 18-01-2023

Siatkarze Tarnovii Volleyball Tarnowo Podgórne mają za sobą świetną rundę zasadniczą i w roli faworytów III ligi mężczyzn WZPS przystępują do fazy play-off. O bieżącym sezonie opowiadają dwaj środowi – Mateusz Kasperowicz i Mateusz Grenda. 

Ania Lis: Na mecie rundy zasadniczej zameldowaliście się na pierwszym miejscu z kompletem dziesięciu zwycięstw. Czy wyniki są adekwatne do możliwości zespołu i potencjał drużyny został w pełni wykorzystany?

Mateusz Kasperowicz: Nie. W mojej opinii potencjał drużyny został wykorzystany w maksymalnie trzydziestu procentach. Ta liczba wyraża moje porównanie poziomu jaki reprezentujemy w meczach w stosunku do treningów. Uważam, że naszej gry nie moglibyśmy się powstydzić nawet na wyższych poziomach. Ten sezon stał pod wielkim znakiem zapytania, bo nasz skład bardzo się zmienił. Teraz śmiało mogę przyznać, że odejście z drużyny najbardziej doświadczonych zawodników – Łukasza Grabowskiego i Bartosza Kramera nie okazało się dużym osłabieniem. W ich miejsce przyszli młodzi i ambitni zawodnicy, którzy zdobywali doświadczenie w rozgrywkach juniorskich na szczeblach finałów mistrzostw polski oraz ogrywali się w rozgrywkach III ligi. Dobrym przykładem jest Michał Malczewski, który w ubiegłym sezonie napsuł nam krwi grając w Turku. Walczyliśmy z nimi w finale i on był czołowym zawodnikiem tej drużyny.

Mateusz Grenda: Nasza drużyna cały czas się rozwija i podnosi sobie poprzeczkę. Wszyscy ciężko pracujemy na sukces i wzajemnie się wspieramy.

AL: A jak oceniacie swój udział w tych wynikach?

MK: Mój w tym sezonie nie był tak duży jakbym chciał, bo cały czas zmagam się z kontuzją kolana. W meczach na niewiele się zdałem, za to na treningach już tak. Jestem jednym z bardziej doświadczonych zawodników więc staram się na treningach i podczas meczów pomagać na każdy możliwy sposób.

MG: Swój udział oceniam bardzo dobrze. Cieszę się, że mogę rozwijać swoje umiejętności, realizować założenia trenera i wspierać drużynę. Tak się składa, że z Mateuszem gramy na tej samej pozycji i dzięki temu mam dostęp do bezcennej wiedzy.

AL: Kluczowe spotkania dopiero przed wami. Jakie są nastroje w drużynie przed decydującą częścią sezonu?

MG: Oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia, dlatego na pewno chcemy powtórzyć sukces z ubiegłego sezonu, który zakończyliśmy z tytułem Mistrzów Wielkopolski. Aktualnie skupiamy się na wygraniu ćwierćfinałów, a później będziemy myśleć dalej.

MK: Powiem więcej. Nie skupiamy się nawet na meczach ćwierćfinałowych tylko na kolejnym treningu, w trakcie którego chcemy wykonać jak największą pracę aby jak najlepiej grać w siatkówkę i poradzić sobie z największym naszym rywalem, czyli samym sobą. 

AL: Istotną zmianą w tegorocznym składzie było przejście Michała Kolana z roli zawodnika na trenera. Jak teraz wyglądają wasze relacje?

MK: O tej zmianie rozmawialiśmy pod koniec ubiegłego sezonu i wspólnie doszliśmy do wniosku, że stanowimy taki kolektyw, że śmiało mogliśmy przejść na inny poziom relacji. Nasze dotychczasowe relacje stricte koleżeńskie ewoluowały. Michał jest nadal kolegą, ale też trenerem i ja nawet w emocjach nie będę podważał jego autorytetu i negował jego słowa. Sporo takim zachowaniem mógłbym zepsuć. Michałowi powiedzieliśmy też, że ma nasze całkowite wsparcie, bo to dla niego nowa rola, a w drużynie siła

MG: Moim zdaniem była to odważna decyzja, którą podziwiam. Z perspektywy czasu widzę, że ta roszada w składzie to duży plus. Treningi do najłatwiejszych nie należą, ale procentują i o to chodzi.

AL: Jak zaczęła się wasza przygoda z siatkówką?

MG: Moja w wieku 14 lat, dzięki tacie, który był siatkarzem i od dziecka zabierał mnie na mecze a później treningi. Tak się zaczęło. W wieku 17 lat przyjąłem propozycję gry w Lubońskiej Amatorskiej Lidze Siatkówki, w której miałem być zmiennikiem a wskoczyłem do pierwszego składu. W Luboniu grałem pięć sezonów. Wywalczyliśmy wtedy awans do pierwszej ligi i rozegrałem w niej dwa sezony, po których pojawiła się propozycja gry w Tarnovii. Bez zastanowienia zgodziłem się na przejście do tej drużyny. Decyzję podjąłem trochę w ciemno, ale chciałem spróbować swoich sił i przede wszystkim dalej się rozwijać. Nigdy nie pożałowałem tej decyzji.

MK.: Ja od małego biegałem za piłką, a pierwszą miłością była nożna. Później szybko urosłem, a moja koordynacją ruchową przy tym wzroście w piłce nożnej była już taka, że nie zaprowadziłaby mnie za daleko. W domu było dużo siatkówki, stąd wiedziałem o jej istnieniu. Szczęśliwym trafem na przełomie gimnazjum-liceum w Sulęcinie, skąd pochodzę zaczęły prężnie rozwijać się siatkówka juniorska i wtedy to postanowiłem spróbować swoich sił. Szło mi na tyle dobrze, że w klasie licealnej dostałem propozycje gry w drugoligowej Olimpii Sulęcin gdzie spędziłem jeden sezon. Po liceum poszedłem na studia do Poznania gdzie otrzymałem też propozycję gry w uczelnianym AZS-ie. Nie zdecydowałem się na grę, tylko wybrałem naukę, a w siatkówkę bawiłem się amatorsko. Grałem w Murowanej Goślinie, z którą w pierwszym sezonie wywalczyliśmy Mistrzostwo Wielkopolski i otarliśmy się o awans do drugiej ligi. W następnym sezonie zajęliśmy trzecie miejsce w rozgrywkach wielkopolskiej III ligi i po zwycięskich finałach baraży ogólnopolskich udało się nam awansować do II ligi. Jednak z powodu braku funduszy na grę na wyższym poziomie. Grałem też tak jak Mateusz w Lubońskiej Amatorskiej Lidze siatkówki, w Osieczy i to zaprowadziło mnie do Tarnovii.

 

MK: Ja od małego biegałem za piłką, a pierwszą miłością była nożna. Później szybko urosłem i moja koordynacja ruchowa przy tym wzroście była już taka, że w piłce nożnej nie zaprowadziłaby mnie za daleko. W domu było dużo siatkówki, stąd wiedziałem o jej istnieniu. Szczęśliwym trafem na przełomie gimnazjum i liceum w Sulęcinie, skąd pochodzę zaczęły prężnie rozwijać się siatkówka juniorska i wtedy postanowiłem spróbować swoich sił. Szło mi na tyle dobrze, że w klasie maturalnej dostałem propozycję gry w drugoligowej Olimpii Sulęcin gdzie spędziłem jeden sezon. Po liceum poszedłem na studia do Poznania gdzie otrzymałem też propozycję gry w uczelnianym AZS-ie. Nie zdecydowałem się na grę, tylko wybrałem naukę, a w siatkówkę bawiłem się amatorsko. Grałem w Murowanej Goślinie, z którą w pierwszym sezonie wywalczyliśmy Mistrzostwo Wielkopolski i otarliśmy się o awans. W drugim sezonie udało się nam awansować z trzeciego miejsca, ale gra nie doszła do skutku, bo nie znalazły się na to fundusze. Tak jak Mateusz grałem też w Lubońskiej Amatorskiej Lidze siatkówki, w Osieczy i to zaprowadziło mnie do Tarnovii.

 

Skip to content