OSIR

ODMRAŻANIE LEKKIEJ ATLETYKI

Opublikowano: 12-05-2020

Uzależniony od sportu, z optymizmem patrzy na przyszłość Królowej Sportu, nie narzeka, tylko trenuje. Pomimo ograniczeń.

Ania Lis: Czy w czasie bezwzględnego zakazu wychodzenia z domu odchodził Pan od zmysłów nie mogąc trenować jak dotychczas czy przydatna była taka przerwa?

Zbigniew Kwita: Jestem już „wiekowym” i doświadczonym zawodnikiem. Sport jest dla mnie przyjemnością, a nie źródłem utrzymania, więc do ograniczeń podchodzę ze spokojem. Chód sportowy, który trenuję jest konkurencją indywidualną i dającą się w dużym stopniu trenować w domu, ogrodzie czy lesie. Niekoniecznie w hali czy na stadionie. Jestem „młodym” chodziarzem w kategorii M-6️0. Abstrahując od poniesionych kosztów, bo nikt mi nie sponsoruje wyjazdów, najbardziej boli mnie brak możliwości współzawodnictwa i możliwości wywalczenia potencjalnych sukcesów. Czy takiej przerwy potrzebowałem? Nie. Od kilkunastu lat pod okiem doświadczonych i „topowych” trenerów, w przeszłości Grzegorz Sudoł, obecnie Agnieszka Dygacz, mieliśmy opracowany kalendarz treningowo-startowy na cały rok. Organizm już się do tego przyzwyczaił. Ten sezon zapowiada się zupełnie inaczej. Zakładając, że koronawirus się ustatkuje, nie przełożone lub odwołane zawody z drugiej części sezonu odbędą się, do tego dojdą bardzo ważne, a przełożone zawody, to formę trzeba będzie utrzymywać co najmniej do lutego albo marca przyszłego roku. To poważne wyzwanie dla organizmu. Oczywiście zmieniliśmy cały cykl przygotowań i treningów, ale dalej trenujemy w ciemno. Nic nie jest pewne.

 

AL: Jak w taki razie podtrzymywał Pan to co wytrenował w etapie przygotowawczym do sezonu 2️020?

ZK: Na początku marca po wprowadzeniu ograniczeń i po serii odwoływania zawodów odpuściliśmy trening specjalistyczny i wróciliśmy do treningu fazy przygotowawczej. Tak jest do dzisiaj. Wiemy, że do końca czerwca PZLA nie organizuje żadnych zawodów. Nasz najbliższy potencjalny start, który nie został jeszcze odwołany to Mistrzostwa Polski, które zaplanowano na 4️-5 lipca. Chodzą już jednak słuch, że i te zawody mają być przełożone na drugą połowę sierpnia. Jeżeli taki scenariusz się potwierdzi to trzeba będzie dopasować kalendarz treningowy. Dodam, że poza odpowiednio przepracowanym okresem przygotowawczym, istotny jest trening pod konkretne zawody, który trwa co najmniej 4️ miesiące. Będzie więc trochę loterii. Albo już zacząć intensywny trening licząc, że od sierpnia będzie dobrze, albo męczyć organizm na darmo, a sezon, jak już wspomniałem zapowiada się na długi. A jak podtrzymywałem formę? Trenowałem. Przy największych ograniczeniach na bieżni elektrycznej, którą mam w domu. Teraz na szczęście można już swobodnie trenować w lesie.
Zamiast narzekać – radzę sobie. Jaki będzie efekt? Sam jestem ciekawy. Moja trenerka nigdy takiej sytuacji nie przerabiała. Razem uczymy się odnaleźć w tej nietypowej sytuacji.

 

AL: Czy odczuwał Pan spadek motywacji wynikający z niewiadomej czy jest do czego się przygotowywać?

ZK: Nie, sport jest dla mnie jak narkotyk i jak długo zdrowie pozwoli, to pewnie się to nie zmieni. Ze sportowego punktu widzenia jest jakaś złość. Jak już wspomniałem, jestem „młodym” w swojej kategorii i czułem, że ten rok może być dobry. Znam swoich konkurentów i wiem, że w tym sezonie można było powalczyć o wielkie sukcesy. Oczywiście w sporcie nic nie jest pewne na 1️00 procent. Czy jest się do czego przygotowywać? Tego nikt nie wie, ale zaprzestać treningi, to najgorsze co mógłbym zrobić. Stracić efekt przygotowań jest bardzo łatwo, a odrabiać trzeba długo. W dużej mierze zawody odbywają się za granicą i największą niepewnością jest możliwość wyjazdu za nią oraz powrotu.

 

AL: Lekka atletyka powoli budzi się do życia po „zamrożeniu”. Jak będzie wyglądała królowa sportu po pandemii?

ZK: Na pewno będzie inna. Nic wokół nas nie będzie już takie samo jak dotychczas. Odwołanie mistrzostw Europy, przełożenie igrzysk olimpijskich oraz zmiana terminów wszystkich mistrzostw i mitingów w kraju na jesień na pewno najbardziej uderzy w zawodowych lekkoatletów. Dla nich to jest praca, z której żyją, utrzymują rodziny. Nie ma startów, nie ma pieniędzy. Igrzyska 🇯🇵 w Tokio o ile się odbędą się w 2️021 roku, pokażą stan lekkiej atletyki po „zamrożeniu”. Może być bardzo różnie. Ja mam nadzieję, że królowa pozostanie królową.

 

AL: Lista wielkich sportowych wydarzeń, które nie dojdą do skutku z powodu pandemii koronawirusa wciąż się wydłuża. Udziału, w której Panu najbardziej żal?

ZK: We wszystkich tegorocznych, a szczególnie Halowych Mistrzostwach Europy w Bradze 🇵🇹 (Portugalia – przyp. aut.), Mistrzostwach Europy Non Stadia na Maderze i Mistrzostwach Świata w Toronto 🇨🇦. Poza udziałem w zawodach, każdy taki wyjazd to dla mnie możliwość zwiedzenia nowego zakątka świata. Przy okazji sportu zawsze była turystyka. Tej straty też mi żal. O ile obydwie imprezy rangi mistrzostw Europy są przesunięte i jest szansa, że się odbędą, to nie ma już jej w przypadku mistrzostwa świata, które odwołano. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku wystartuję w jakichś zawodach. Do tego się przygotowuję i będę walczył 

 

Skip to content