Pandemia koronawirusa zatrzymała Filipa Prokopyszyna, jednego z najlepszych zawodników Klubu Kolarskiego Tarnovia Tarnowo Podgórne w domu.
Co u Niego słychać? Przeczytajcie.
Ania Lis: Jak wygląda Twój dzień?
Filip Prokopyszyn: Wygląda następująco: wstaje, jem śniadanie, robię trening, a po nim staram się jak najbardziej zregenerować przed kolejnym, następnego dnia. Robię wtedy krótka sesje rozciągania lub ćwiczeń wzmacniających. Gram również na konsoli i słucham muzyki.
AL: Co zrobisz w pierwszej kolejności, po zakończeniu społecznej kwarantanny?
FP: Teraz wydaje mi się, że pierwsze co zrobię po zakończeniu społecznej kwarantanny, to będzie spotkanie z przyjaciółmi w większym gronie.
AL: Jak sytuacja spowodowana koronawirusem wpłynęła na kolarstwo?
FP: Myślę, że nasz sport dużo już stracił i jeszcze straci przez wprowadzenie stanu epidemii. Na ten moment jest pewne, że przed 1 czerwca żaden wyścig się nie odbędzie. Mieliśmy zacząć ściganie na początku kwietnia, a sezon zacznie się najwcześniej 2 miesiące później, niż na to liczyliśmy.
AL: Uczestnictwa w którym wyścigu, w nierozpoczętym sezonie najbardziej Tobie żal?
FP: Każdego startu jest mi żal, bo znakomicie przygotowałem się do tego sezonu. Jeśli jednak miałbym wybrać kilka to z pewnością byłaby to sześciodniówka w australijskim Brisbane, a na krajowym podwórku Hellena Tour, Karpacki Wyścig Kurierów oraz Młodzieżowe Mistrzostwa Polski w kolarstwie torowym.
AL: Czego nauczyłeś się podczas #zostańwdomu?
FP: Myślę, że nabyłem dużo umiejętności w wirtualnym świecie, ponieważ będąc w domu większą część dnia spędzam przed komputerem lub konsolą.
AL: A jak wygląda codzienność w Zielonej Górze?
FP: Codzienne życie w Zielonej Górze – mieście, w którym zdiagnozowanego pierwszego pacjenta z koronawirusem w Polsce, wygląda normalnie. Wydaje mi się, że w moim mieście ludzie są bardzo zdyscyplinowani i pilnują wszelkich zaleceń. Zarówno w mieście jak i w województwie lubuskim mamy mało przypadków zakażonych.